No i okazało się że dobrze zrobiliśmy.
Wycieczkę do Kentingu okrzyknęliśmy grudniówką - czyli majówką na przełomie listopada i grudnia.

Tutaj niechcący wyszło takie artystyczne zdjęcie;)

Wybrzeże na południu Tajwanu jest naprawdę piękne. Nawet w grudniu;) Swoją drogą o ciekawe że jest taka duża róznica temperatur - a to tylko 350km...

W Kentingu Till nie miał tyle szczęścia co w Taroko. Wdrapał się na poniższe skałki i fala go zmyła - i po iPhonie...

Jak wakacje to wakacje => rozpusta na całego :D

W wodzie cieplej niż na powietrzu ;)

Paweł zamiast na plażę wolał pojeździć na skuterach.

Ale udało mi się go zaciągnąć na chwilę żeby zdjęcie zrobić ;)


wygłupy na plaży


Paweł dostał taki piękny kask ze Snoopy ;) Akurat dla mojegoo rozbójnika...

A to był jeden z większych hitów wyjazdu. Paweł i jego fanki;)
Jak przyszliśmy na plażę to wszystkie tajwanki chciały sobie robić zdjęcia z Pawłem. Eehhh... taki chyba los blondynów w Azji ;)



Podobnie jak na XiaoLiuCHiu Island tutaj też nie obyło się bez skuterów. Troche się bałam, bo na wyspie nie było za bardzo samochodów, a tutaj te drogi zaludnione jak w mieście, bo do Kentingu bardzo dużo osób przyjeżdża. Ale Paweł jak zwykle cud kierowca;)

No i wieczór... Obok naszego hotelu był taki bar na ulicy. Paweł i Till mieli z barmanem małą przygodę:) Ciężko będzie zobrazować słowami. Jak wezme od Till'a filmik, który wtedy nagrał to wrzucę:)

No i chillout na plaży. Wieczorami było dosyc zimno.


Chłopaki oczywiście postanowili rozpalic ognisko. Nie przejmowali się tym że sa na teerenie parku narodowego i że przy wejściu na tą plaże było napisane że rozpalanie ognia groz karą pieniężną. Niech sobie robią co chcą ale my powiedziałyśmy że na mandat się nie składamy;)

i na koniec przepiękne zachody słońca w Kentingu... Tam było tak pięknie...



No ale po dwóch dniach w rajskim Kentingu trzeba było wracać, bo od poniedziałku znowu zajęcia z chińskiego...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz