W ten piątek byliśmy na imprezie, na którą zaprosiła mnie Rosjanka z mojej grupy, bo miała urodziny. Bardzo sie dziwiłam że w mieście w którym do co trzeciego klubu można wejść za 30zł na imprezę all-you-can-drink, ona akurat wybrała sztywniacki klub w hotelu Hyatt. Do tego jeszcze zapowiedziała żeby napic sie przed przyjściem bo w klubie jest bardzo drogo ;) Dosyć dziwne podjeście... :)
Jak widać na poniższym zdjęciu w klubie była przewaga gości hotelowych w garniturkach, więc na pierwszy rzut oka nie za ciekawie...
ale okazało się że w klubie tego dnia grała bardzo fajna kapela na żywo, więc bardzo fajnie się bawiliśmy.
Tutaj ja z solenizantką i naszym kolegą z grupy (Irakijczyk).
Ogólnie było fajnie, ale rzeczywiście bardzo drogo, bo małe piwo kosztowało tam 250TWD, czyli około 20zł.
koło 1 większośc gości Eleny się zmyło i zaraz potem ona postanowiła też iśc do domu, więc przenieśliśmy się w inne miejsce.
Początkowo chcieliśmy wejść do takiego klubu LAVA, ale okazało się że w weekendy jest tam drogi wstęp i była bardzo długa kolejka do wejścia. Poszliśmy więc do Babe18, które było obok i oczywiście- all you can drink ;) Do Lavy może pójdziemy kiedyś w tygodniu, bo wtedy jest taniej.
Babe18 był to pierwszy klub all-you-can-drink, w którym nie nalewali drinków w plastikach, tylko w szkle.
Barmani wyglądali tak i mieli problemy ze sluchem bo cały czas dawali nam inne drinki niż chcieliśmy ;)
Było tam sporo obcokrajowców. Prawie całą noc bawiliśmy się z ludźmi z jakis wysp na Pacyfiku. Niestety nikt z nas nie zapamiętał z jakich ;)
Ogólnie przez całą noc poznalismy sporo osób. Do mnie przy barze zagadał jakis Francuz a dziewczyny gadały z jakimiś Tajwańczykami. Tutaj ludzie wogóle są bardzo otwarci. Np. ja wyszłam na chwile się przewietrzyć (potem się okazało że na dworze było cieplej i bardziej duszno niż w klubie), usiadłam na ławce i od razu zaczął ze mną gadać jakiś Tajwańczyk.
Klub był otwarty do 4, a o 3:30 nasi egzotyczni kelnerzy wystawili na bar napis "Out of service"
...więc zebraliśmy się w kierunku domu...
That's me
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz