Mieszkam na dosyć ruchliwej ulicy przy której znajdują się różne sklepy, zakłady rzemieślnicze i knajpy.
Najlepsze tutaj jest to, że idzie się ulicą i co kawałek ktoś coś smaży :) Jedliśmy już dużo ciekawych rzeczy (w większości nie wiedzieliśmy za bardzo co jemy bo wszystko jest po chińsku).
Ale najbardziej przypadła nam do gustu jedna knajpka.
Jak widać na zdjęciu knajpa składa się z dużego stołu. Po jednej stronie siadają goście a po drugiej kucharze robią jedzenie na takiej rozżarzonej blasze. Więc generalnie nie ma opcji żeby ci kucharz napluł do jedzenia;)
Karta wygląda następująco:
Ponieważ tam też nikt nie mówi po angielsku to poprostu zawsze zaznaczamy na chybił-trafił.
Do zamówionego dania zawsze dostaje się dwie sałatki i kiełki soi. Sałatki podawane są na słodko - bardzo charakterystyczny smak, ale bardzo nam to smakuje. Do tego można sobie nalewać zupę tyle razy ile się chce. Tak samo ryż i picie.
Dzisiaj metodą prób i błędów na obiad dostaliśmy krewetki królewskie i ośmirnice w jakimś chińskim sosie.
Po powrocie z Hiszpanii mówiłam że tam są najlepsze owoce morza???? BARDZO się myliłam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak smakują tutaj... Tutaj są po prostu boskie
:)
That's me
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
mniammmm.... ale mi apetyt zaostrzylas tym postem Agatka :P ucz sie jak to sie gotuje to potem mnie nauczysz;)
W koncu doczekalam sie jakichs nowych postow...
Zadriszcze Wam - a szczegolnie jedzonka... sushi rzeczywiscie wyglada smakowicie :D
Prześlij komentarz