Z Suao zapuściliśmy się w góry. Wtedy zaczęły się niesamowite widoki...
Drogi wybudowano tu pomiędzy wysokimi pionowymi skałami. Droga w dużej mierze składała się z tunelów, których wybudowanie ponoć pochłonęło życie kilkuset ludzi.
Taroko jest poprost niesamowite. Człowiek pomiędzy strzelistymi skałami i wąwozami czuje sie jak mała mróweczka.
Góry te wznoszą się aż do wysokości około 1000 metrów...
Starałam się wybrać takie zdjęcia żeby jakoś zobrazować jak wielkie są te góry. Na przykład na poniższym zdjęciu takie pomarańczowe światełko to tunel, a ja stałam całkiem niedaleko. Może jakieś kilkadziesiąt metrów.
Na zboczach gęsta roślinność...
...i wszędzie bajecznie kolorowe motylki. Udało mi się zrobić parę ładnych zdjęć:)
Grupowe zdjęcie przy wodospadzie.
Te dwie małe kropki pod daszkiem to my:) Miejsce było zapierające dech w piersiach. Wąwóz, wodospad, i do tego spacer po chwiejącym się wąskim moście nad przepaścią...
Chłopaki oczywiście zawsze muszą wejśc tam gdzie nie wolno ;)
nasz niemiecki kolega trochę przesadził... ale na szczęście kretyn się nie poślizgnął... ;)
Nie obyło się bez miejscowego jedzonka: ryż zamknięty w bambusie;) [zdjęcie tego specjału też w poście o WUlai'u, tyle że tam zamknięte a tu otwarte], zupa z betel nut'ów (nie wiem jak to się nazywa po polsku), już nie pamiętam dokładnie co tam jeszcze było. Żałuję że nie zrobiłam zdjęcie menu, bo wszystko było nietypowe.
Obrazki z Taroko...
No i nocleg. Najbardziej syfiaste miejsce, w jakim zdarzyło nam się spać na Tajwanie i przy okazji wcale nie najtańsze. Ochydne dormitory w Catholic Hostel - nikomu nie polecam. No ale w dobrym towarzystwie nawet najgorszy hostel na Tajwanie nie jest w stanie popsuć humorów:)
Na wieczornym spacerze natknęliśmy się oczywiście na świątynię:)
i dalsza część wieczoru...
Policz Bun'ów :P
Bun udaje postać ze "Strasznego filmu"
a ja Harry'ego Pottera ;)
Niestety cenzura nie pozwala mi opublikować reszty zdjęć z tego wieczoru ;)
To już nasteony dzień. Nstępnym naszym przystankiem miał być Alishan. Żeby się tam dostać musieliśmy wjechać na czubek góry (ok.4000m) i zjechać druga stroną.
Jak już pisałam jeżdżąc po tych górach musieliśmy się zmierzyć z trzema strefami klimatycznymi. Na tym zdjęciu widać jak bardzo zmieniła się roślinność.
To już nahwyższy punkt. Nic nie widać przez mgłę. Temperatura spadła chyba do zera. Długo tam nie wytrzymaliśmy. Parę fotek i jazda w dół;)
To jedno z moich ulubionych zdjęć. Zrobione z okna samochodu.
A tutaj panowie segregują zbiory herbaty.
nastepny przystanek - Alishan.
O tym jutro bo u mnie już po 1 w nocy.
That's me
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
wow wow wow.
nie jestem w stanie nic wiecej napisac...EXTRA! i zdjecia! i krajobrazy!
ale najwieksze wow dla tego mostu nad przepascia i dla Was, ze przeszliscie..az mnie ciarki przechodza...
Prześlij komentarz