No to zaczynam opowieść o tych wszystkich miejscach które zobaczyliśmy w ciągu ostatniego tygodnia.
Pierwszego dnia chcieliśmy zobaczyć Pinglin, które słynie ze swoich plantacji herbaty, i w którym znajduje się muzeum herbaty. Ogólnie miasteczko było strasznie syfne i nie za bardzo nam się podobało. Muzeum było całkiem całkiem. Można było się dowiedzieć ciekawych rzeczy, np. że herbatę powinno się zbierać paznokciami a nie opuszkami palców ;)
Ale najlepsze z tej wycieczki były herbaciane casteczka, które sobie kupiliśmy i były pyszne oraz obiad w japońskiej knajpie ;)
Po wizycie z Pinglin pojechaliśmy do Yeliou i tam już było naprawdę co oglądać:)
Najpierw na trasie piękne widoczki...
A potem cel podrózy czyli mały pówysep na pólnoc od Taipe gdzie znajduje się Narodowy Park geologiczny pełny przedziwnych piasokwych rzeźb stworzonych przez naturę.
Ta rzeźba jest najpopularniejsza ze wszystkich i została nazwana głową królowej i widnieje na wszystkich biletach i ulotkach.
Rzeźby te "stworzyła" woda wdzierając się latami w ląd i kształtując takie właśnie cudeńka.
Ogólnie połączenie złotego piasku, błękitnego nieba i morza dawało naprawdę niesamowity wizualny efekt :)
Trochę wiało...
...ale na pogodę narzekać nie nadal nie można. (ponoć prawdziwa zima przyjdzie do Tiapei jak my już sie będziemy wygrzewać na piasku na Filipinach)
That's me
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
co tak króko?
swietne zdjecia! :*
Dont worry. Dzisiaj napisze kolejna czesc :)
Prześlij komentarz