Pierwszego dnia chcieliśmy zobaczyć Pinglin, które słynie ze swoich plantacji herbaty, i w którym znajduje się muzeum herbaty. Ogólnie miasteczko było strasznie syfne i nie za bardzo nam się podobało. Muzeum było całkiem całkiem. Można było się dowiedzieć ciekawych rzeczy, np. że herbatę powinno się zbierać paznokciami a nie opuszkami palców ;)
Ale najlepsze z tej wycieczki były herbaciane casteczka, które sobie kupiliśmy i były pyszne oraz obiad w japońskiej knajpie ;)

Po wizycie z Pinglin pojechaliśmy do Yeliou i tam już było naprawdę co oglądać:)
Najpierw na trasie piękne widoczki...

A potem cel podrózy czyli mały pówysep na pólnoc od Taipe gdzie znajduje się Narodowy Park geologiczny pełny przedziwnych piasokwych rzeźb stworzonych przez naturę.

Ta rzeźba jest najpopularniejsza ze wszystkich i została nazwana głową królowej i widnieje na wszystkich biletach i ulotkach.

Rzeźby te "stworzyła" woda wdzierając się latami w ląd i kształtując takie właśnie cudeńka.

Ogólnie połączenie złotego piasku, błękitnego nieba i morza dawało naprawdę niesamowity wizualny efekt :)



Trochę wiało...

...ale na pogodę narzekać nie nadal nie można. (ponoć prawdziwa zima przyjdzie do Tiapei jak my już sie będziemy wygrzewać na piasku na Filipinach)







2 komentarze:
co tak króko?
swietne zdjecia! :*
Dont worry. Dzisiaj napisze kolejna czesc :)
Prześlij komentarz